Jak (chyba) wydostałem się z mroku szachowej niewiedzy

Tradycyjnie po weekendzie popadam w egzaltację. Wiele mi do tego nie potrzeba, a tym razem wystarczył jeden rozdział z książki Jeremy’ego Silmana, dwie wygrane partie rankingowe i kilka dobrze rozwiązanych zadań pozycyjnych. Poza tym zjadłem dziś na obiad dwie chemiczne tortille z pobliskiego marketu, co jak presuponuję także ma wpływ na odbiór rzeczywistości. Tak czy inaczej humor mi się poprawił, bo w końcu dostrzegłem światełko w mroku szachowej niewiedzy. Być może jest dla mnie nadzieja 😉

Czy masz czasem takie uczucie, że patrząc na pozycję w rozgrywanej partii nie wiesz co dalej zrobić? Sytuacja wydaje się wyrównana, a zdobycie przewagi, nie mówiąc już o daniu mata, wydaję się cholernie trudne. W końcu wybierasz jakieś posunięcie, które wydaje Ci się najbardziej sensowne. To co się wydarzy później czasem ma szczęśliwe zakończenie, ale nie to jest tutaj ważne. Liczy się fakt, że Twoja gra bardziej opiera się na domysłach niż decyzjach zestrojonych z wymogami pozycji.

Niestety, ale mam tak często. Zapewne domyślasz się, że doprowadza mnie to do szału 😉

Silman – How to reassess your chess

Ostatnio czytane książki szachowe i rozwiązywane zadania z Chess Tempo zblednowałem z restytucją rozgrywania partii rankingowych. Kilka małych sukcesów to absolutnie żaden materiał na trend, ale cieszy. Cieszy tym bardziej, bo zdarzyło się coś jeszcze. Jeśli masz pasję lub intensywnie czegoś się uczysz to czasem pojawia się takie mikro-doznanie, że coś w końcu coś drgnęło. Subtelnie, tak jak pęka chińska porcelana wystawiona na mróz lub ego szachisty, który przegrywa z niżej notowanym kolegą. Wtedy już wiesz, że prawdopodobnie w sposobie myślenia dokonał się jakiś przełom. Na razie niezbyt duży, ale rokujący na klasyczny efekt kuli śnieżnej. Trzeba tylko dalej robić swoje.

Jak to się zaczęło? Oficjalnie w miniony weekend, gdy skończyłem czytać 1 rozdział owianej legendami, ochami i achami książki Jeremy’ego Silmana. Ale to nie takie proste. Gdyby pokusić się o bardziej rzetelną ocenę, to myślę, że w listopadzie 2016 roku wykonałem pierwszy mały krok – wtedy postanowiłem, że czegoś się dowiem nieco więcej o grze w szachy. Później nastała epoka edukacji internetowej, aż w lipcu 2017 zakupiłem pierwsze książki o nauce gry pozycyjnej – oczywiście Aleksandra Kotowa. Polecam każdemu kto chce cokolwiek zrozumieć z królewskiej gry na głębszym poziomie.

Czy kilka pochłoniętych od tamtego czasu książek wyjaśniło wszystkie moje wątpliwości, nauczyło mnie oceny pozycji, tworzenia planów i liczenia wariantów? Oczywiście, że nie, bo przeczytanie czegoś, nie jest tożsame z zrozumieniem. Od zetknięcia się z wiedzą, przez jej przyswojenie, aż po umiejętność płynnego i nieświadomego zastosowania musi minąć sporo czasu. To naturalny proces, którego aż tak bardzo nie można przyspieszyć. W moim przypadku to trwa nadal i pewnie jeszcze potrwa. Kiedyś założyłem sobie, że gra w szachy to aktywność na najbliższe 20 lat. Uwzględniając tempo mojego rozwoju, to całkiem sensowne założenie.

Trening szachowy – temat na telenowelę

Dla mnie pewien etap zakończył się w niedzielę. Doczytałem pierwszy rozdział „How to reassess your chess”, rozwiązałem kilka zadań z książki Jacoba Aagaarda, wygrałem dwie partie rankingowe (grając uważnie, w miarę możliwości świadomie) i poczułem, że to jest to. Patrzę na szachownicę i widzę już coś więcej niż tylko bierki postawiane w bitewnym drylu. Zaczynam – podkreślam to słowo – zaczynam dostrzegać pozycyjne uwarunkowania, potencjał jaki oferuje szachownica, ukryte szanse i zagrożenia. Zaczynam widzieć to co ważne.

Oczywiście to nadal początek. Zostało jeszcze sporo do zrobienia, niezmiennie w kwestii oceny pozycji, w sferze planowania i wykrywania dostępnych taktyk. Do tego kulejąca wiedza o debiutach, duże braki w rozumieniu i znajomości gry w końcówkach oraz dysfunkcyjny system analizy rozegranych partii (choć ostatnio stworzyłem zeszyt z zapiskami i ciekawymi wnioskami z rozegranych meczów). Materiału jest tak dużo, że na pewno jakiś sprytny Brazylijczyk mógłby z tego zrobić najdłuższy sitcom świata i okolic.

Co dalej? Cierpliwość, konsekwencja, radość z gry. Poza tym – paradoksalnie – mniejsza ilość czasu może działać na moją korzyść. Ten zasób dostępnych minut jakim dysponuję dziennie nie pozwala mi na jego marnotrawienie. Jeśli jest coś szachowego do zrobienia, to trzeba działać od razu, bo drugiej okazji nie będzie. Już o tym pisałem wcześniej – moja/nasza najważniejsza partia szachowa rozgrywana jest na zupełnie innej szachownicy 🙂

Co z tego jest dla Ciebie?

Wiadomość, że będąc szachistą amatorem, nawet z ograniczonymi możliwościami treningowymi, można w końcu zacząć rozumieć szachy ponad wątpliwy poziom anonimowych potyczek internetowych 🙂 To bardzo krzepiące uczucie, tak bardzo, że już nie mogę się doczekać kolejnej partyjki rozgrywanej wieczorową porą. A co tam! Nawet kilka zdań w autobusowym tłoku sprawiłoby mi frajdę 😉

4 comments

  1. Witam.

    Bloga czytuję regularnie – ciekawe spojrzenie na „naszą grę”, dużo trafnych spostrzeżeń i poczucie humoru. Komentuję akurat ten artykuł, ponieważ zbiegiem okoliczności również przerabiam książkę Silmana.
    I zgadzam się z autorem bloga: jest bardzo dobra, otwiera oczy na bardzo wiele spraw, które były do tej pory dla mnie niewidzialne.

    Wszystkie wcześniej omawiane książki również posiadam, jednak nie studiowałem ich jeszcze. Zauważyłem, że o wiele łatwiej i wygodniej jest mi przerobić szachową książkę w wersji pdf niż drukowanej.

    Pozdrawiam
    Radek

    Polubienie

    • Cześć Radku, dzięki za miłe słowo, dodaje motywacji do dalszego pisania 😉 Z książkami szachowymi faktycznie jest tak, że ich studiowanie przynosi dużo lepsze efekty niż zwykłe czytanie – tutaj nie odkrywam Ameryki. Prawdziwym wyzwaniem – dla mnie, ale myślę, że nie tylko – jest przekucie tej wiedzy w działaniu przy szachownicy. To już wymaga pewnej wprawy, która wynika z treningu i doświadczenia. Tak czy inaczej, kto nie próbuje ten się nie dowie. Pozdrawiam, wtd851 (jeśli jesteś na lichess zapraszam do kontaktu, na jakąś partię też możemy się ustawić).

      Polubienie

      • Heloł.

        Na lichess już mieliśmy kontakt – pisałem do Ciebie, że prowadzisz ciekawego bloga i tak trzymać :-).

        Radek – na lichess: Pica_pica.

        Polubienie

Dodaj komentarz