Szachy dla dzieci to temat rzeka, który wzbudza w internecie spore zainteresowanie. Rodzice chcą wiedzieć jak zainteresować swoje pociechy królewską grą, trenerzy szachowi chcą się wypromować wśród tych potencjalnych klientów. Jest jeszcze trzecia grupa – dorośli szachiści amatorzy, którzy zastanawiają się jak grać przeciwko wyjątkowo młodym przeciwnikom. Bo nie czarujmy się – każdy z nas miewał przed pierwszym turniejem na kategorię koszmary z cyklu „Ograło mnie dziecko!”. No więc jak to jest grać w szachy z dzieckiem i co zrobić, żeby nie przegrać?
Ten wpis chodzi za mną już od prawie roku. W grudniu 2018 zagrałem mój pierwszy – i jak dotąd jedyny – turniej szachowy przy prawdziwej desce. Ponieważ startowałem jako zawodnik BK (bez kategorii) od początku wiedziałem, że głównie przyjdzie mi się mierzyć z dzieciakami w przedziale wiekowym 6-9 lat.
Jeśli chcesz wiedzieć dlaczego po tamtym turnieju miałem traumę, przeczytaj tekst „Mój pierwszy turniej szachowy…„. Trochę śmieszno, trochę straszno, czyli proza życia w wydaniu szachowym.
Jak grać w szachy z 8-latkiem – strach przed starymi
Wracając do turnieju – od początku wiedziałem miałem też świadomość, że prawie wszystkie te bąbelki trenują w klubach szachowych. Pewnie dlatego założyłem, że każdy z nich to szachowy asasyn z krwi i kości w wersji mini, który rzuci się na mnie i w oka mgnieniu wyprawi mnie w podróż do Caissy. Miałem rację. To znaczy prawie miałem rację, bo strach ma wielkie oczy. Przynajmniej w tym przypadku.
Nie chcę w żadnym wypadku deprecjonować umiejętności, talentu a tym bardziej zapału dzieciaków z którymi przyszło mi się zmierzyć. Każdy z moich małoletnich rywali wyróżniał się czymś innym i od razu było widać, że w grę wkłada całe serce i zapał jaki tamtego dnia był dostępny w dramatycznie wychłodzonej sali gimnastycznej.
Z kolei z mojej perspektywy fakt, że wygrałem wszystkie partie, wcale nie znaczy, że grałem dobrze. Wręcz przeciwnie, grałem wybitnie przeciętnie, a moją super tajną bronią okazał się… mój starczy wiek. Z poziomu nawet 9-latka taki gość jak ja pochodzi z planety Geriatria, czyli miejsca bardzo odległego na osi czasu, tak samo nierealnego i groźnego jak duchy pod łóżkiem w ciemną noc.
Zresztą nie od dziś wiadomo, że dorośli tylko zrzędzą, wymagają i nie potrafią zrozumieć, że wybita szyba lub ciągnięcie kota za ogon jest fajne. Jeśli zatem jesteś dzieckiem i masz grać w szachy ze starym, to wiadomo, że dobrej zabawy przy tym raczej nie będzie 😉
Dzieci grają w szachy jakby nie było jutra
Zaraz po zakończeniu turnieju szachowego zapisałem sobie na szybko kilka spostrzeżeń. Poniżej znajdziecie listę, którą uzupełniłem jeszcze na etapie tworzenia finalnej wersji tego wpisu. Dlatego jeśli przyjdzie Ci grać w szachy z dzieckiem, nie ważne czy w trakcie turnieju, u znajomych albo na imieninach babci, to pamiętaj o tych kilku prostych wskazówkach:
- Pokaż, że jesteś człowiekiem i nie gryziesz – zawsze gdy siadałem do szachownicy przed rozpoczęciem partii dało się wyczuć jak maluch ogarniało odrętwienie. Na ale co innego mogło go ogarniać skoro wszędzie dookoła siedzą maluchy, a tutaj do rozgrywki siada dorosły. Szybko wpadłem na prosty sposób – zaczynałem zagadywać czy dziecko lubi grać w szachy, jak długo gra, czy trenuje w klubie, etc. Później mówiłem, że też lubię królewską grę, że gram dla w internecie, generalnie taka gadanina dla rozluźnienia atmosfery. Niektórym dzieciom to pomagało, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Ostatecznie to nie futbol amerykański albo boks, gdzie musisz pognębić mentalnie przeciwnika.
- Przygotuj się na starcie z żywiołem – ręka szybsza od oka 😉 Dzieci względnie często ruszają figurę i sekundę później dociera do nich, że wykonane zagranie to błąd. Z drugiej strony możesz się spotkać z wierceniem na krześle, zapominaniu o konieczności przełączania zegara, dialogach wewnętrznych, które zostają uzewnętrznione, etc. To ostatnie, czyli ocena sytuacji na głos chyba jakoś wybitnie pomaga dzieciakom w grze, bo spotkałem się z tym trzy razy na siedem rozegranych partii (jedną grałem z dorosłym, z którym ucięliśmy sobie pogawędkę o szachach).
- Wiszące figury zdarzają się częściej niż myślisz – wieża, hetman zaskakująca często stają się łatwym łupem (oczywiście mówię o moim małoskalowym doświadczeniu). I myślisz 6 razy, gdzie w tym wszystkim jest pułapka, ale jej tam zwyczajnie nie ma. Dzieci zwyczajnie podstawiają figury częściej niż gracze z dowodem osobistym. Więc jeśli zobaczysz hetmana, to nie popadaj w pętlę poszukiwać motywów. Po prostu go zbijaj.
- Uświadom sobie, że dziecko nie ma tylu doświadczeń co dorosły – w związku z tym łatwo je zaskoczyć nietypowym debiutem. W mojej pierwszej partii z emocji (tak, stresowałem się jak diabli) zagrałem obronę sycylijską białymi (biedne dziecko popadło w stupor jak zobaczyło mój manewr – po partii zwierzyło się,. że tak nietypowego debiutu nigdzie nie widziało i odrobinę się przeraziło)… Też spadłbym z krzesła po przeczytaniu ostatniego zdania. Jeśli już wstałeś z podłogi to czytaj dalej – odradzam Ci takie tanie sztuczki i kuglarstwo. Moim zdaniem w szachach chodzi o czystą i sportową rywalizację, granie sensownych debiutów i doskonalenie własnych umiejętności. Oczywiście jeśli jesteś z kasty „po trupach do celu” to moje gadanie jest stratą czasu i tak zrobisz jak chcesz. Pamiętaj jednak, że wiele dzieciaków może nie stracić rezonu i po debiucie skorzystać z lepszej pozycji na szachownicy. Wtedy będziesz musiał racjonalizować sobie porażkę i udawać, że nic się nie stało.
- Pokaż klasę – partia się kończy, jeśli wygrałeś to bardzo często zobaczysz coś czego nie da się od-zobaczyć – smutne dziecko, które przeżywa wynik partii. Co gorsza to Ty jesteś sprawcą tego smutku, więc zamiast skakać z radości i napinać biceps zwycięstwa, podjedź, pociesz, doceń wysiłek i zaangażowanie. Uwierz mi, dziecko angażuje się o wiele bardziej niż Ty, o wiele bardziej chce wygrać i jeszcze bardziej będzie lamentować po partii, która potoczyła się nie po jego myśli. Jeśli będzie potrzeba porozmawiaj z rodzicami, którzy przyjechali z dzieckiem, bo wbrew pozorom oni też mocno przeżywają takie turnieje (zwłaszcza jeśli dziecku granie nie idzie).
Na koniec zachęcam Was jeszcze do przeczytania gościnnego wpisu trenera Tomasza, który dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat różnić pomiędzy dorosłymi i dziećmi w kontekście nauki gry w szachy.